Postrzeganie świata przez człowieka jest okrutne. Ciało odbiera bodźce, przetwarza je i wysyła sygnał dalej. Rozum przyporządkowuje doznania, weryfikuje, nazywa, a potem najczęściej wydaje osąd. Zmysły jednak mamią. Człowiek zapomina, że one dostarczają mu skąpych i ograniczonych informacji. Zapomina, że nie ma prostego algorytmu, który pozwoliłby bezbłędnie przejść od wrażenia do głębi bytu. Kolor, wygląd, zapach, smak, dźwięk, to wszystko nie pozwala właściwie ocenić rzeczywistości.
Siedzę w tramwaju. Jest parę minut po szóstej rano, więc tłoku nie ma. Otwierają się drzwi i ktoś wchodzi. Ciemne plamy pod pachami, brudna koszula, niedopięte guziki, workowate spodnie, trzydniowy zarost i tygodniowy fetor. Wszystko, co mogę o nim powiedzieć, ogranicza się do zmysłowego poznania. Cuchnie, to fakt, jest nieogolony, to fakt, ma przepocone ubranie, to fakt, ale dlaczego idę dalej? Dlaczego stwierdzam, że to menel i pijak, wyrzutek społeczeństwa, margines, patol i dno? Dlaczego sądzę, że jego serce zionie fetorem tak, jak ciało, że dusza jest nieświeża jak koszula, a życie beznadziejne jak workowate spodnie? Przecież tak naprawdę nie mogę o nim powiedzieć nic poza tym, co widzę i czuję.
To, co materialne nie jest duchowe, a ja jakbym o tym nie pamiętał.
Blask złota przyciąga. Ludzie nauczyli się jednak, że nie wszystko złoto, co się świeci. Nikt jednak nie ułożył przysłowia w drugą stronę. Głębia może się kryć zarówno za klejnotami, jak i łajnem. Mimo wszystko szybciej spojrzymy z uwagą na klejnoty niż fekalia.
Czyż to nie zastanawiające?
Zmysły
Postrzeganie świata przez człowieka jest okrutne. Ciało odbiera bodźce, przetwarza je i wysyła sygnał dalej. Rozum przyporządkowuje doznania, weryfikuje, nazywa, a potem najczęściej wydaje osąd. Zmysły jednak mamią. Człowiek zapomina, że one dostarczają mu skąpych i ograniczonych informacji. Zapomina, że nie ma prostego algorytmu, który pozwoliłby bezbłędnie przejść od wrażenia do głębi bytu. Kolor, wygląd, zapach, smak, dźwięk, to wszystko nie pozwala właściwie ocenić rzeczywistości.
Siedzę w tramwaju. Jest parę minut po szóstej rano, więc tłoku nie ma. Otwierają się drzwi i ktoś wchodzi. Ciemne plamy pod pachami, brudna koszula, niedopięte guziki, workowate spodnie, trzydniowy zarost i tygodniowy fetor. Wszystko, co mogę o nim powiedzieć, ogranicza się do zmysłowego poznania. Cuchnie, to fakt, jest nieogolony, to fakt, ma przepocone ubranie, to fakt, ale dlaczego idę dalej? Dlaczego stwierdzam, że to menel i pijak, wyrzutek społeczeństwa, margines, patol i dno? Dlaczego sądzę, że jego serce zionie fetorem tak, jak ciało, że dusza jest nieświeża jak koszula, a życie beznadziejne jak workowate spodnie? Przecież tak naprawdę nie mogę o nim powiedzieć nic poza tym, co widzę i czuję.
To, co materialne nie jest duchowe, a ja jakbym o tym nie pamiętał.
Blask złota przyciąga. Ludzie nauczyli się jednak, że nie wszystko złoto, co się świeci. Nikt jednak nie ułożył przysłowia w drugą stronę. Głębia może się kryć zarówno za klejnotami, jak i łajnem. Mimo wszystko szybciej spojrzymy z uwagą na klejnoty niż fekalia.
Czyż to nie zastanawiające?
One reply on “Zmysły”
Nie, to nie jest zastanawiające. To całkowicie normalne, że naszą uwagę przykuwają rzeczy ładne, estetyczne, czyste. Lepiej zadać sobie pytanie jaka jest tego właśnie faktu przyczyna