Nieprzebaczenie to kamień w sercu. Skała twarda krzywdy, pielęgnowanej uparcie, zajadle i ukrytej. Im cięższa krzywda, tym głaz ów potężniejszy. Ból rodzi gniew, a ten ujmuje w swe dłonie kamień, a potem wkłada na półkę serca. I choć gniew mury kruszyć może, to teraz je buduje. Kamień rośnie, pęcznieje, krawędzie ostrymi się stają, aby ranić bardziej mogły, gdy właściciel nim rzuci. A że rzucić pragnie to wiadomo. Gdyby nie pragnął, odrzuciłby kamień krzywdy zadanej już dawno. On jednak chce ją pielęgnować, podlewać, sycić się przyszłą zemstą i ciosem, który zadać zamierza kamieniem nieprzebaczenia. Zemstę obmyślając, staje się ciężki na sercu. Ciężki od umieszczonego w nim głazu. Coraz cięższy i cięższy, bo i pocisk zemsty pęcznieje, nabrzmiewa, rośnie. Brak przebaczenia to ciężar duszy. Trudno z nim chodzić, trudno myśleć, trudno żyć, a jednak się chce. W jakiś perfidny i wulgarny sposób, jakoś plugawo i nielogicznie, ale się chce. To nic, że ciąży, to nic, że uwiera, to nic, bo zemsta będzie słodka!
Jak długo? Ile czasu tak można się męczyć? Przez ile dni dźwigać głaz w sercu?
Tamten moment, gdy ból zrodził gniew, mógł być inny. Ból może zrodzić miłość. To trudne wyzwanie. Trudne, ale też człowiecze, jak to, gdy ból rodzi gniew i chęć zemsty. Może nawet bardziej człowiecze? Zamiast odkładać kamień na półkę serca, zamiast żyć widmem zemsty, pragnieniem odwetu i drapać ranę krzywdy zadanej, można go chwycić dłońmi miłości, a potem wyrzucić daleko, daleko! To jest przebaczenie. I nie ma głazu, nie ma ciężaru, nie ma plugawego pragnienia zemsty. Tak lekko i cicho w sercu.
Przebaczenia bardziej potrzebuje przebaczająca dusza, a nie ten, kto krzywdzi.
Nieprzebaczenie to kamień złożony w głębi siebie i czekający na zemstę.
To jest ciężar.
Przebaczenie to krzywda odrzucona natychmiast daleko.
To jest ulga.
To miłość.
Przebaczenie
Nieprzebaczenie to kamień w sercu. Skała twarda krzywdy, pielęgnowanej uparcie, zajadle i ukrytej. Im cięższa krzywda, tym głaz ów potężniejszy. Ból rodzi gniew, a ten ujmuje w swe dłonie kamień, a potem wkłada na półkę serca. I choć gniew mury kruszyć może, to teraz je buduje. Kamień rośnie, pęcznieje, krawędzie ostrymi się stają, aby ranić bardziej mogły, gdy właściciel nim rzuci. A że rzucić pragnie to wiadomo. Gdyby nie pragnął, odrzuciłby kamień krzywdy zadanej już dawno. On jednak chce ją pielęgnować, podlewać, sycić się przyszłą zemstą i ciosem, który zadać zamierza kamieniem nieprzebaczenia. Zemstę obmyślając, staje się ciężki na sercu. Ciężki od umieszczonego w nim głazu. Coraz cięższy i cięższy, bo i pocisk zemsty pęcznieje, nabrzmiewa, rośnie. Brak przebaczenia to ciężar duszy. Trudno z nim chodzić, trudno myśleć, trudno żyć, a jednak się chce. W jakiś perfidny i wulgarny sposób, jakoś plugawo i nielogicznie, ale się chce. To nic, że ciąży, to nic, że uwiera, to nic, bo zemsta będzie słodka!
Jak długo? Ile czasu tak można się męczyć? Przez ile dni dźwigać głaz w sercu?
Tamten moment, gdy ból zrodził gniew, mógł być inny. Ból może zrodzić miłość. To trudne wyzwanie. Trudne, ale też człowiecze, jak to, gdy ból rodzi gniew i chęć zemsty. Może nawet bardziej człowiecze? Zamiast odkładać kamień na półkę serca, zamiast żyć widmem zemsty, pragnieniem odwetu i drapać ranę krzywdy zadanej, można go chwycić dłońmi miłości, a potem wyrzucić daleko, daleko! To jest przebaczenie. I nie ma głazu, nie ma ciężaru, nie ma plugawego pragnienia zemsty. Tak lekko i cicho w sercu.
Przebaczenia bardziej potrzebuje przebaczająca dusza, a nie ten, kto krzywdzi.
Nieprzebaczenie to kamień złożony w głębi siebie i czekający na zemstę.
3 replies on “Przebaczenie”
Nic dodać, nic ójąć.
Zgadzam się z poprzednikiem. Piękne.
Gdy tak sobie zacząłem o wszystkim rozmyślać doszedłem do wniosku, że przebaczenie ma dość dużo wspólnego z akceptacją, a jej brak niekoniecznie musi oznaczać zemsty. Brak przebaczenia może stworzyć mór, ale również mór milczenia i nie zemsty, ale totalnego odgraniczenia się od drugiej osoby bez szans na kontakt.